Kilka słów o mnie
Organizacje, stowarzyszenia bądź towarzystwa... Niegdyś na samą myśl o przynależności do wymienionych struktur odczuwałam niepokój. Wydawały mi się tak mało ciekawe... Jakiś czas później ogarnęło mnie poczucie powinności i to wówczas zapisałam się tu i tam. Obecnie zaś wiem, że to najpewniejszy sposób na poznanie "pokrewnych dusz", jak mawiała Ania Shirley, oraz dowiedzenie się "co w trawie piszczy". Ostatecznie należę do SCBWI, IBBY Polska oraz PTB.
( Society of Children's Book Writers and Illustrators - scbwi.org, International Board on Books for Young People - www.ibby.pl, Polskie Towarzystwo Biblioterapeutyczne, www.biblioterapitow.pl).
Moi Drodzy,
Czasami myślę, że każdy z nas ma swoją górę. Niektórzy wybierają trudniejsze szlaki, inni zaś wspinają się na szczyt po mniej stromych zboczach... Moją górę najlepiej obrazuje stos książek, które widzicie na zdjęciu.
Każda powstała na innej wysokości, w innym czasie. Mam nadzieję, że czekają mnie jeszcze nowe, na drodze, którą zmierzam :)
Moi Mili,
Przyjemnie powrócić do domu, gdy lato w pełni i każdy poranek niesie zapowiedź słonecznego dnia. Zapraszam Was dziś do mojego zaułka, w którym baśnie tak lekko się piszą. Filiżanka czeka na słodką, mocną i bardzo ciepłą kawę, która lada chwila będzie gotowa. Kilka krzepiących łyczkow, chwila patrzenia na obłoczki i mogę pisać... Ach, jak miło! Życzcie mi proszę weny.
Podobni niepodobni
Moi Drodzy,
Niekiedy zdarza mi się poczuć osobliwą, duchową więź z nieznanym artystą, którego dzieło poznaję. Tak było w przypadku kuli z lotinką. Albowiem skrzydlata istotka wygląda tak jak ta z mojej wyobraźni, będąca bohaterką wielu moich baśni. Przyjrzyjcie się subtelnej dziewczynce - motylowi. Czyż nie ujmuje wdziękiem?
Morał czyli kropka nad "i"
Moi Mili,
Rozprawiając dalej o moim pisarskim warsztacie nie sposób pominąć morał, innymi słowy puentę.
Otóż staram się, by każda baśń niosła przesłanie, albowiem uważam, iż dzięki temu najmłodsi uczą się odróżniać dobro od zła. Czyż to nie piękna cecha baśni?
Jak powstają moje książki?
Krok pierwszy: piórem po kartce...
Moi Mili,
Zdarza mi się usłyszeć pytanie: jak rodzą się pomysły? Otóż są we mnie i wokół mnie. Coś lub ktoś, niekiedy jest to przypadkowy przechodzień, zapada mi w pamięć, inspiruje i wreszcie, po jakimś czasie, zaczynam snuć opowieść. I wówczas właśnie nadchodzi czas na żmudny, pisarki warsztat... I choć bywam znużona mrówczą, literacką pracą, to dopóki słowa krążą w mych myślach, układają się w sentecje, a następnie w baśnie, wiersze, etc., dopóty odczuwam głęboko twórczy sens swojego istnienia.
Na początku piszę piórem. Kajet, kartka i atrament czynią pisarstwo prawdziwym, ba, ośmielę się rzec, wręcz uroczystym aktem. Zaczynam od planu opowieści, a potem rozwijam kolejne punkty. Niekiedy wprowadzam zmiany, kreślę, nanoszę poprawki, czytam na głos wybrane fragmenty. Tak upływają kolejne dni, tygodnie, miesiące lata...
Zacznijmy od początku, czyli czasów szkolnych, kiedy to z wielkim zapałem pisałam pamiętniki. Trwało to przeszło kilkanaście lat,
począwszy od szkoły podstawowej po liceum.
Dziś zdarza mi się wertować zapisane przez lata zeszyty, co zawsze budzi nostalgię za sobą z tamtych czasów, niekiedy rozbawia, innym razem wzrusza.
Pierwszą baśń napisałam na studiach i zatytułowałam Piassena. To opowieść o podróżniku, który dociera do niezwykłej, pustynnej krainy. Potem przyszedł czas na kolejne. Do tej pory wydałam kilka zbiorów baśni, między innymi: Baśnie, Baśnie Weroniki, Baśnie dla Ani, Baśnie srebrzystego księżyca (Le fiabe della luna argentata), Baśnie złocistych gwiazd (Le fiabe delle stelle dorate), Księgę Malców, krótsze książeczki: Piórko, Kwiat i kruk i Kropelkę, a także Anię z Baśniowego Zielonego Wzgórza oraz trylogię Kamień Władzy. Obecnie pracuję nad czwartym tomem powieści Kamień Władzy, zatytułowanym Wilczy Król.
Zbiór Baśnie srebrzystego księżyca (Le fiabe della luna argentata) to książeczka szczególna, ponieważ znajduje się w niej baśń Drzewo i ptak, którą darzę wielkim sentymentem, a także Zagubiony cień należący do cyklu opowieści leśnych, w których występują: lotinki, dreptaki, kwiatonki i skrzaty. Te ostatnie dzielą się na leśne (zamieszkujące dziuple w drzewach) oraz miejskie (zamieszkujące szczeliny w parkietach). Lotinki zaś mieszkają w kokonach dyndających na gałęziach, kwiatonki w kielichach kwiatów a dreptaki w norach wydrążonych pod drzewem.
Architektura nor bazuje na strukturze korzeni.
Obecnie zajmuję się także baśnioterapią. Wspólnie z dziećmi pracujemy nad zbiorem Baśnie z Zaczarowanej Krainy.
Przez dziesięć lat byłam w jury konkursu Moja wrocławska baśń, zorganizowanego przez Młodzieżowy Dom Kultury
im. Mikołaja Kopernika we Wrocławiu.
Napisałam również powieści dla dorosłych czytelników,
Portret Laury i W cieniu Laury.
Przez wiele lat pracowałam w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej, gdzie prowadziłam zajęcia ze studentami z przedmiotów związanych z szeroko pojętą komunikacją społeczną.
"Zaułek akademicki"
Kochani, choć trudno uwierzyć, to uczelnia przypomina nieco niezwykły świat baśni. Albowiem uczeni prowadzą własną walkę dobra ze złem, kiedy to niestrudzenie poszukują rozwiązań dla spraw zawiłych i wielkiej wagi. Spójrzcie proszę na zdjęcie, a zapewne zauważycie, że na uczelni tradycja jest sprawą niebagatelną, jak i w czarodziejskim świecie moich baśni. To obrządki wyznaczają rytm roku akademickiego, podobnie rzecz się ma z rytuałami istot czarodziejskich. Strój też bywa ciekawy. Czy podoba Wam się moja toga, osobliwe nakrycie głowy i tuba z dyplomem?
A do moich mniej baśniowych publikacji należą dwie popełnione podczas pracy na uniwersytecie.