Różności 2019-2020
Moi Drodzy,
Czy urzekają Was urocze drobiazgi? Mnie owszem. Taki właśnie jest mój ostatni tegoroczny upominek, czyli zestaw ślicznych, świątecznych filiżanek, ozdobionych malunkami aniołów. Niechaj zatem anioły otoczą nas swymi opiekuńczymi skrzydłami w nadchodzącym roku.
Jak najlepiej uczyć się języków? Czytając ciekawe książki :) Zagubiony cień dreptaka Feliksa - ebook po polsku, włosku i angielsku :)
Moi Mili,
Piszę nadal świątecznie, albowiem baśniowy czas wciąż trwa. Nacieszcie się nim i niech kolorowe światełka i zapach igliwia obudzą w Was dziecko, którego odrobinkę nosimy na dnie serca przez całe życie.
Moi Mili,
Moja sąsiadka wyjechała niegdyś do Szwecji, osławionego przez powieść Bullerbyn, gdzie zajęła się malowaniem bożonarodzeniowych bombek. Czyż to nie urocza praca dla malarsko utalentowanych?
Spójrzcie proszę na ręcznie malowana bombkę na fotografii.
Moi Mili,
Czy przygotowujecie się już do Świąt Bożego Narodzenia? Zapewne tak. Ilekroć otwieram pudła z bombkami i ozdobami bożonarodzeniowymi, ogarnia mnie wzruszenie. Wyjmuję też baśniowe kule, które cały rok wyczekują w gablocie tych kilku dni. Już dziś życzę Wam radosnego śmiechu beztroskiego dziecka, które mieszka w każdym z nas i w takich dniach się budzi...
Moi Mili,
Na naszym trawniku znów zagościły grzybki, przywołując wspomnienia jesiennych, ciepłych dni. Urocza rodzinka, czyż nie?
Moi Mili,
Święta tuż, tuż... Dlatego też trwają już końcowe prace nad przygotowaniem mojego świątecznego ebooka dla Waszych Pociech.
Spójrzcie proszę, jak powstaje elektroniczna, pięknie zilustrowana książeczka. Wkrótce zaproszę Was do oglądania obrazków i lektury oczywiście.
Moi Mili,
Wspominałam już o swoim, odziedziczonym po Babci uwielbieniu dla kaktusów i wszelkich im podobnych. Urocze, że nawet w grudniowy czas na moim kwiatku pojawiły się pąki.
Moi Mili,
Chciałabym niebawem zaprosić Was i Wasze Pociechy na wieczorynkowe spotkania zatytułowane Księżycowe opowieści Weroniki, podczas których będę czytać swoje baśnie. A teraz spójrzcie proszę na kukiełki babci i dziadka, które będą mi towarzyszyć. Zapraszam Waszych Milusińskich do nadania im imion. Swoje propozycje piszcie proszę na mejla podanego na stronie www.weronikamadryasbooks.com
Zachęcam do wspólnej zabawy!
Moi Drodzy,
Już niebawem ukaże się moja najnowsza, bardzo świąteczna i grudniowa baśń o Świętym Mikołaju oraz Wróżce Zębuszce. Zachęcam do zakupu i lektury!
Moi Mili,
I tak oto u progu zimy zatęskniłam za latem... Na dowód nagłego przypływu melancholii załączam zdjęcie z bugenwillami. Wspaniałe i bujne pysznią się swą urodą i czynią zachwycającymi nawet najbardziej niepozorne mury, ściany i balkony.
Czy i Was urzekły?
Moi Drodzy,
Mamy z Anią coroczną tradycję pieczenia pierniczków. Każdego roku wzbogacamy kolekcję foremek, począwszy od gwiazdek, kwiatuszków, serduszek, choinki, księżyca po niedźwiadka, kaczuszkę, motylka.
To bardzo przyjemne, choć pracochłonne grudniowe popołudnie.
Moi Drodzy,
Wczorajszego ranka ujrzałam świat skąpany w bieluchnym śniegu. Ogród wyglądał baśniowo, czarodziejsko. W takich chwilach, przyznajcie sami, nawet w dorosłym budzi się dziecko.
Moi Mili,
Cudowny księżyc w pełni nie pozwolił mi się wyspać ubiegłej nocy, albowiem zaglądał do mnie przez okno, jakby pragnął powiedzieć:
Spójrzcie tylko, jaki jestem piękny i srebrzysty!
Napisałam niegdyś:
Już nadchodzi baśni czas.
Księżycowy różek lśni,
srebrny blask niesie sny
i marzenia do spełnienia kiedyś tam...
Pełno magii wokół nas, kiedy pora spać.
Pozostaje mi zatem życzyć Wam słodkich snów tej zimy.
Moi Mili,
Dzieciństwo naszych pociech upływa w znacznej mierze przed monitorem. Pomimo to zachęcam Was do kupowania e-booków, albowiem lektura pozostanie zawsze wartościowym zajęciem. Spójrzcie proszę, z jakim przejęciem Ania, jako mój osobisty i bardzo krytyczny recenzent, śledzi losy bohaterów baśni swojej mamy.
Moi Drodzy,
Wiadomo wszem wobec, że wraz z nadejściem grudnia, dzieci wypatrują Świętego Mikołaja. Warto zadbać, by w paczkach z prezentami nie zabrakło książek.
I choć na fotografii zamieściłam tradycyjne zbiory baśni, to w czasach zdalnego nauczania proponuję też ebooki. I oczywiście zachęcam do swoich baśni wydanych jako ebooki.
Moi Mili,
Czy spostrzegliście, że po nocnych przymrozkach świat jest bajecznie oszroniony? Cudownie wyglądają srebrzyste korony drzew o poranku. Cóż, nadszedł czas na zimowe kule z mojej kolekcji. Teraz to one rozgoszczą się w różnych zakątkach domu.
Niebawem nadejdzie najbardziej baśniowy miesiąc w roku... Albowiem wielkimi krokami zbliża się pełen niesamowitości grudzień. Trzeba się nań dobrze przygotować, jak mawia Ania.
Moi Mili,
Pomału wkraczamy w zimę i kończą się jesienne spacerki. Moim baśniowym malcom zazdroszczę ich czarodziejskich mocy, czyniących ich zdolnymi pokonać wszelkie przeciwności. Jakże przydałaby się taka siła w czasach zarazy...
Moi Drodzy,
Zastanawiacie się może, gdzie zimują owady? Otóż pszczółka i biedronki przycupnęły na kaktusikach Ani. Podobają się Wam?
Moi Mili,
Minionej nocy szron osrebrzył świat... Czyżby był zwiastunem nadchodzącej zimy? Pojechałyśmy zatem z Anią na Baśniowe Zielone Wzgórze, by pożegnać jesień. A tam przywitały nas mroźne podmuchy i cienka warstwa lodu na kałużach. Na fotografii zaś uroczy kranik, tuż obok drzwi do domu Dziadków Ani.
Moi Mili,
Lubię tworzyć bajkowe zaułki w różnych miejscach w domu. Ten z fotografii to zaułek kuchenny. Elf bujający się w bombce i lukrowany pierniczek w kształcie muchomorków. Tak niewiele trzeba, by się uśmiechnąć :)
Moi Mili,
A skromne stokrotki nadal się do nas uśmiechają... Niepomne na chłód wystawiają ku nam złociste, niczym małe słoneczka, środki otoczone białymi płatkami.
Być może niekiedy odwiedzi je jakaś biedronka czy kwiatonka, jedna z tych, którym nie śpieszno zaszyć się przed zimą.
Moi Mili,
Złocistych listków deszcz spadł na nasz trawnik. Brzozy lubię szczególnie. Subtelne i piękne mają w sobie dystyngowany urok. To damy pośród drzew. Ich bujne korony wyśmienicie nadają się dla kokonów lotinek.
Moi Mili,
Znów wybrałyśmy się z Anią na Baśniowe Zielone Wzgórze. Późnojesienny krajobraz napawa melancholią. I choć powietrze pachnie dżdżem i liśćmi, a słońce skrywa burawa, jak mawia Ania, warstwa chmur, to piękno Baśniowego Zielonego Wzgórza pozostaje niezmienne.
Moi Mili,
Od dawien dawna wierzono, iż sowy cechuje owa osobliwa, sowia mądrość, budząca powszechny szacunek społeczności leśnej. W jednej z moich nieopublikowanych baśni o podróży skrzata leśnego Feliksa, mądra sowa udziela ważnej rady ciekawemu świata malcowi. I choć niektórzy wątpią w niezwykłość sów, ja ufam w wyjątkowość tych niesamowitych ptaków.
Moi Mili,
Otóż, odkryłyśmy z Anią urocze laleczki - zawieszki. Ta z fotografii do złudzenia przypomina moją baśniową lotinkę.
Ania okazała się tak wspaniałomyślna, że ofiarowała mi subtelną istotkę, aby strzegła wejścia do mojej biblioteczki.
Czyż nie jest urocza?
Moi Mili,
Spójrzcie proszę na gałązkę z rajskimi jabłuszkami. Tak sobie myślę, że jesienią skrzaty leśne w swoich spiżarkach gromadzą słoiczki z rajskimi kompotami.
Moi Drodzy,
Wybrałyśmy się dziś z Anią w odwiedziny do dziadków na Baśniowe Zielone Wzgórze, by podziwiać jesień w pełni. Góra i sad, skąpane w listopadowych barwach liści, zachwycają złotym majestatem. Pomimo, iż delikatne mgły unoszą się nad polami, to Ania wypatrzyła stado saren. Dobrze od czasu do czasu nasycić się pięknem wokół.
Moi Drodzy,
Kiedy patrzę na wciąż kwitnące, pomimo chłodu i przenikliwego wiatru, kwiaty na balkonie, to rozmyślam o psotnych kwiatonkach. Ba, pączki na łodygach to zapewne również sprawka ich figli.
Cóż mogę rzec? Otóż, uwielbiam kwiatowe dziewczynki za tę odrobinę wiosny w listopadzie.
Moi Mili,
Lubię patrzeć, jak ptaki podrywają się do lotu. Być może na grzbiecie któregoś podróżował skrzat miejski? Cóż, ze skrzatami nigdy nic nie wiadomo.
Czyż nie sądzicie, że jesienny pejzaż z mewami na tle drzew o złocistych czuprynach jest melancholijny i wzruszający?
Weronika Madryas
Wrocław, dn.22.X 2019r.
Maleńka Moja
Tak mało pozostawiłam czasu
na dotyk i rozmowę,
na spacer w deszczu
i brodzenie pośród liści
jesiennym zmierzchem szeleszczących…
Tak mało pozostawiłam czasu
na to co ważne i uwagi warte…
Uwięziona w prozie i rutynie
obrzędów codziennych
z monotonii utkanych…
…i dni jakże do siebie podobnych
bardziej aniżeli łzy, krople rosy czy płatki śniegu…
I nagle Ty, Maleńka Moja
cudownie świata ciekawa,
radosna i wesoła
niczym wiosenny skowronek,
co świergotem dzień budzi…
Moi Mili,
Wiadomo wszem wobec, że skrzaty leśne to wielkie łasuchy. Wiadomo również, że słodkości niosą pociechę w dżdżyste dni. Dlatego też pałaszujmy, wzorem nieśmiertelnych malców, ciasteczka, pierniczki i herbatniczki.
Puk, puk…
W moje życie wtargnęłaś,
by nadać sens…
Plum…
Wpadłaś z łoskotem
niczym śliwka w kompot przysłowiowa…
Czy wiesz Maleńka Moja?
Lubię czuć w dłoni Twe ciepłe paluszki,
gdy w pośpiechu gnam…
I lubię tonąć w bławatkowym spojrzeniu
pełnym zapytań: dokąd? i po co?
I lubię Twój śmiech,
gdy wiatr piórko unosi frywolne…
Och, proza życia
bagatelą przy Tobie!
Maleńka Moja…
Moi Mili,
W długie, jesienne wieczory skrzaty leśne, utalentowani bajarze, zapraszają gości do swych dziupli i w cieple kominka snują przeróżne opowieści.
My z Anią zaś delektujemy się łagodnym zapachem i blaskiem świecy w dyniowym naczynku. A płomień na drewnianym knocie sympatycznie trzaska...
Moi Drodzy,
Czy nie uważacie, że krągłe, złociste dynie o sympatycznych kształtach rozjaśniają nieco ponure, jesienne dni? Ania lubi przystrajać dom zgodnie z porami roku. Dzięki temu mogę Was dziś zaprosić do czarodziejskiego zaułka. Odnalazłam nawet figurkę czarownicy, niezbyt groźnej. Ba, całkiem odmiennej od mojej Wiedźmy zza siedmiu gór i mórz, która odegra istotną rolę w czwartej części Kamienia Władzy, zatytułowanej Wilczy Król. To nad tą powieścią obecnie pracuję.
Moi Mili,
Październikowe słońce rozpieściło jabłka w sadzie na Baśniowym Zielonym Wzgórzu. I teraz cudownie czerwone radują jesienny ogród niczym purpurowe maki wiosenną łąkę. A Ania w pomponiastym bereciku zbiera turlające się po trawie owoce i śmieje się przy tym dziecięco radośnie.
Moi Drodzy,
Spójrzcie proszę na uroczy domek, dzieło Ani. Pomogło troszkę wsparcie Dziadków. I tak oto powstał domeczek, wyśmienity dla ukochanego Piesia. Ciepły i przytulny kącik dla skrzata miejskiego też zapewne się znajdzie.
Moi Mili,
W jesiennym ogrodzie pojawiły się porośnięte bluszczem, tajemnicze buty. Zapewne należały niegdyś do przerośniętego leśnego skrzata, który pewnego dnia postanowił zrobić psikus i posadził w nich roślinki. Sam zaś zmalał i nosi tradycyjne, maleńkie kamaszki.
Moi Drodzy,
Jabłuszka z Baśniowego Zielonego Wzgórza są dość niepozorne, jak widzicie na fotografii. I chociaż nie brak im plamek i piegów różnej maści, to smak mają wyborny, a miąższ soczysty. Troszkę słodkie, odrobinkę kwaskowate są wyraziste jak ich malinowa skórka. Każdego dnia chrupiemy z Anią po jabłuszku, ale przedtem obieramy je nożykiem w taki sposób, by z obierki powstał długi, pojedynczy wężyk.
Moi Mili,
Przytoczę Wam fragment mojej baśni "O kwiecie i kruku", albowiem nawiązuje wybornie do fotografii. Otóż purpurowy, wonny kwiat o szerokich, zielonych liściach i smukłej łodydze rósł na zboczu wypalonej słonecznym żarem skarpy. Kwiat ów nigdy nie zwijał swych płatków. Nawet wówczas, gdy padał rzęsisty deszcz czy dął porywisty wiatr, kwiat nie przestawał kwitnąć.
Moja róża okazała się równie niezłomna. Nawet ścięta pyszni się swą urodą od wielu dni...
Moi Mili,
Jesienne kwiaty tworzą zachwycające, pastelowe kompozycje barw. Niekiedy złociste płatki chryzantem ożywiają nostalgiczny krajobraz. Innym znów razem dumne róże pysznią się purpurą lub wabią łagodnym różem, śladami minionego lata.
Kiedy tak patrzę na ogród, żałuję, że kwiatonki skryły się już w swych zimowych kryjówkach, albowiem one najlepiej dostrzegłyby urodę październikowych kwiatów...
Moi Mili,
Kiedy wyobrażam sobie lotinki, to widzę istotki zwiewne, jasne o połyskujących skrzydełkach i w prześlicznych bucikach na maleńkich stópkach. Bladoróżowe balerinki ze wstążkami, zamknięte w szklanej kuli, wspaniale oddają moje wyobrażenie o pantofelkach lotinek. Podobają się Wam?
Moi Mili,
Jesień pachnie i smakuje jabłkami. Piękny jest widok dojrzałych owoców na drzewach w sadzie. Wystarczy lekko potrząsnąć gałązką, by spadł rumiany deszcz. Lubię obserwować, popijając herbatkę na tarasie, jak Ania goni owoce, turlające się po trawie. Na Baśniowym Zielonym Wzgórzu każda pora roku urzeka.
Moi Drodzy,
Deszcz jesienny dzwoni o parapet, krągłe krople toną w kałużach. Kapu, kap... Napisałam niegdyś o deszczowej kropelce, która odbyła długą, pełną przygód podróż i nauczyła się wiele o przyjaźni.
Tymczasem przesyłam Wam zdjęcie wrzosów z ogródka. Czyż nie sądzicie, że jest coś romantycznego we wrzosowiskach?
Moi Mili,
Ogarnia mnie dziwna tęsknota za czymś odległym, nieznanym, a jakże prawdziwym, gdy patrzę na obrazy takie jak ten ze zdjęcia. To byłoby niezwykłe przeżycie, gdybym choć raz mogła spróbować pisać, jak to czynili dawni mistrzowie pióra. I myślę sobie, że przecież posiadam świece i kałamarz, a gęsie pióro mogę zdobyć... Dlaczegóż nie spróbować i przez jeden wieczór poczuć się jak pisarka z minionej epoki?
Moi Mili,
Skromny wdzięk stokrotek cenią lotinki i kwiatonki. A ja doceniam ich wytrwałość, gdyż w ponure, dżdżyste dni złociste środki okolone białymi płatkami pozostały jedynym śladem minionego lata.
Nakrapiany stokrotkami trawnik teraz szczególnie cieszy oczy i serca.
Moi Mili,
Jeśli wybieracie się na grzybobranie, to bacznie wypatrujcie brązowych kapeluszy i pamiętajcie proszę o lotinkach, dreptakach, kwiatonkach i skrzatach leśnych. Albowiem leśni malcy lubią przycupnać na grzybku, podumać, a także poplotkować o tym i owym.
Grzyby, rzecz jasna, bywają niezadowolone i marudzą, że znów jakiś malec na nich przesiaduje. Któż by się jednak tym przejmował! Przecież sami, byśmy sobie przysiedli na nakrapianym, purpurowym muchomorze, gdybyśmy tylko byli ciut mniejsi... Czyż nie?
Moi Mili,
a kwiatki na balkonie kwitną niestrudzenie... Nie straszne im chłodne noce i rzęsiste deszcze. Tymczasem kwiatonki z moich baśni opuszczają kielichy kwiatów i szukają schronienia na nadchodzącą zimę. Część odleci na ptasich skrzydłach hen daleko, do ciepłych krajów. Pozostałe wynajmą ciepły kąt w dziupli zaprzyjaźnionego skrzata leśnego. Życzmy im szczęśliwej podróży i przytulnych zakamarków.
Moi Mili,
Zapraszam dziś do lektury fragmentu mojej baśni zatytułowanej "Śliwki".
"- Cóż ty tam wkopujesz, dziecinko? - dopytywał dziadek.
- Sadzę podwójne drzewo - odpowiedziała poważnie, dokładnie ubijając ziemię.
- Powiadasz, że w tym miejscu wyrośnie drzewo?
- W tym miejscu wyrośnie śliwa o podwójnym pniu - odparła Sylwia.
Otrzepała zabłocone dłonie i wzięła dziadka za rękę. Nie myliła się. Skąd wiedziała?"
Jesteście ciekawi, co było dalej?
Sięgnijcie proszę po Księgę Malców.
Moi Mili,
Wrześniowe słońce ozłociło gruszki, które niczym łzy szczęścia skapują z gałęzi na trawnik. Delikatny miąższ i słodycz pieszczą podniebienia. Przypominam sobie scenę z filmu "Miasto Aniołów", podczas której główny bohater pyta ukochaną "Opisz, jak smakuje tobie gruszka?"
Jak byście odpowiedzieli na to pytanie? Spróbujemy wspólnie opisać gruszkowy smak.
Zapraszam Was do literackiej zabawy i zaczynam pierwsza. Otóż, mnie gruszka smakuje dzieciństwem, albowiem niegdyś grusza rosła w ogrodzie przy moim rodzinnym domu.
Moi Mili,
Kapu, kap... Kapu, kap... Cienkie strużki deszczu spływają po szybach i parasolach, pod którymi kryją się dzieci oraz dorośli. To wspaniały czas na baśnie. Niech peleryna i kalosze schną w przedpokoju, a ciepła herbatka, kilka biszkoptów i ciekawa lektura umilą dżdżyste popołudnia.
Nawet Piórko z mojej baśni "całkiem przemoklo od rzęsistego kapuśniaczka i się troszkę przeziębiło."
I choć spacer w deszczu bywa miły, to są dni,
kiedy przyjemniej podróżować w wyobraźni,
a do tej wędrówki najlepszym przewodnikiem jest książka.
Moi Mili,
Kiedy za oknem plucha i ziąb, to łakocie niosą pociechę. Wiedzą o tym w szczególności skrzaty leśne, słynące wszem wobec z zamiłowania dla słodkich smakołyków. W jednej z moich baśni skrzat, wielce zmartwiony swym nader pulchnym odbiciem w kropli rosy, postanowił przejść na dietę. Oj niełatwe to było wyzwanie dla łakomczucha. Stoczył trudną walkę z samym sobą, by wytrwać w swej decyzji i poskromić apetyt. Zapraszam do lektury Księgi Malców, w której znajdziecie tę i wiele innych opowieści leśnych.
Dziś jednak, w dzień dżdżysty i mglisty, rurka z kremem niewątpliwie poprawi nastrój.
Moi Mili,
Zapraszam do lektury fragmentu mojej baśni zatytułowanej "Do góry nogami". Siedzieli w kawiarence "Pod podgrzybkiem" prowadzonej przez ślimaka. Skromny winniczek słynął w całej okolicy zarówno ze swej gościnności, jak i smakowitego wywaru z koniczyny i pyłków kwiatowych, którym szczodrze częstował mieszkańców lasu.
Ze zniecierpliwieniem wyczekiwali lotinki, którą ważne sprawy zatrzymały u biedronki. Wreszcie usłyszeli delikatny trzepot skrzydełek, a chwilę później na ich głowy opadł srebrzysty pył, zwiastujacy przybycie Lenny.
Przytoczyłam ów akapit z uwagi na kawiarenkę "Pod podgrzybkiem", albowiem na Baśniowym Zielonym Wzgórzu rozpanoszyły się grzyby wszelkiej maści, w tym nakrapiane muchomory w purpurowych kapeluszach. Spojrzcie proszę, ileż byłoby tu kawiarenek dla moich malców - nieśmiertelników!
Moi Mili,
Ogrody to miejsca szczególne, pełne wspomnień z dzieciństwa, tajemnic młodości, uroczych zaułków i zakamarków budzących lęk po zmroku.
We wrześniowym ogrodzie lato szykuje się do odejścia, a z kuferków i koszy jesieni wypadają pierwsze złote liście, rumiane jabłka, złociste gruszki i soczyste śliwki. Choć kwiaty, niepomne zmieniającej się pory roku, pozostały nadal piękne...
Moi Mili,
W ubiegłym tygodniu widziałam klucze ptaków odlatujących na zimę tam, gdzie chłód nie dociera i słońce nie przestaje grzać. Pozazdrościłam skrzydlatym pięknej podróży. W trzepocie ich skrzydeł przeminęło kolejne lato. Tylko zadumana czapla nad stawem pozostała w oczekiwaniu na porę melancholii...
Moi Drodzy,
Piękne i lśniące w najeżonych kolcami skorupach spadają z łoskotem z drzew, by toczyć się po parkowych ścieżkach. Zebrałyśmy ich sporo. Niektóre przeistoczą się z w zabawne ludziki w żołędziowych beretach, inne zamieszkają w kieszeniach, a któryś zapewne wyląduje w skrzyneczce ze skarbami w towarzystwie piórka, guzika i muszelki. Nieodparty urok kasztanów okrasza jesień dodatkową szczyptą piękna. Ot co!
Moi Mili,
Jesienne krajobrazy nasycone są łagodnym światłem i ciepłymi barwami. O tak, jesień lubi rudości, czerwień, złoto i brązy. Już niebawem będziemy brodzić pośród kolorowych liści. A dziś, gdy zbierałam lśniące młodością kasztany, urzekł mnie krzew z fotografii.
Moi Mili,
W pobliskim parku roi się od dziupli. Zapewne niektóre, spośród tych odkrytych podczas moich jesiennych spacerów, zamieszkują skrzaty leśne. W innych urzędują wiewiórki, które o tej porze roku gromadzą zapasy na zimę. Znoszą do swych spiżarek orzechy i żołędzie.
Skrzaty także nie próżnują. Zbierają owoce i kasztany, kandyzują i sporządzają przetwory różnej maści. Palce lizać na myśl o smakołykach pochowanych w dziuplach!
Moi Mili,
Kiedy byłam małą dziewczynką, to nieustająco urządzałam przeróżne bazy wraz z dziećmi z podwórka. Oj, marzył mi się wówczas taki domeczek, jak ten ze zdjęcia. Anię również mile zaskoczył, albowiem maleńki i uroczy wyrósł przed nami niczym grzyb po rzęsistym deszczu.
Moi Mili,
Dobiegł końca kilkudniowy pobyt nad morzem. Wrzesień rozpieścił nas ciepłym słońcem, błękitnym niebem i czarodziejskimi wieczorami, jak ten na fotografii. Ba, zdarzył się nawet upalny, iście południowy dzień, podczas którego zdawać się mogło, iż to Morze Śródziemne z parzącą stopy piaszczystą plażą...
Moi Drodzy,
Ptaszek cudnej urody, niczym Piórko będący bohaterem mojej baśni Drzewo i ptak, przycupnął dziś na naszym balkonie i pozostał nań przez dłuższy czas. Onieśmielony, przestraszony cierpliwie znosił troskę przejętej Ani. Po pewnym czasie nabrał sił i odleciał pozostawiając po sobie miłe wspomnienie. Przyjrzycie się proszę naszemu skrzydlatemu gościowi i zachwyćcie jego niepowtarzalną urodą i bijącą od niego skromnością.
Moi Mili,
W moich baśniach czarownice zamieszkują chatki na kurzej łapce. Dziś jednak natknęłyśmy się na taką, która woli tradycyjny domek. Zapewne łagodne, wrześniowe słońce wprawiło ją w dobry nastrój i nawet Ania nie bała się przysiąść na ławeczce tuż obok. Spójrzcie proszę na ten osobliwy obrazek.
Moi Mili,
Na nadmorskim bulwarze w Kołobrzegu kataryniarz w iście paryskim stylu wygrywa dawne melodie. Towarzyszą mu barwne papużki, które wspomagają grajka odbierając monety od gapiów.
Ilekroć tamtędy przechodzimy, urzeczona ową scenką Ania przystaje i patrzy na postać jakby z zamierzchłej epoki lub baśni. Albowiem kataryniarz inspiruje do napisania opowieści jemu dedykowanej.
Moi Mili,
Przed dziesięciu laty poznałam mieszkańców uroczego domku położonego na klifie z widokiem na morze. Ilekroć odwiedzam bajkową chatkę czuję, jakby ktoś uchylił drzwi do czarodziejskiego świata istot baśniowych. Och, jak cudnie byłoby zaszyć się w przytulnym wnętrzu na dłużej i pisać, pisać, pisać...
Moi Drodzy,
Zapewne wielu wrzesień kojarzy się z podręcznikami, naostrzonymi ołówkami, piórem, atramentem i niechcianym kleksem na kartce. Schyłek lata i widok uczniów tłoczących się na skwerach i boiskach przywodzi miłe, młodzieńcze wspomnienia. Jednak ta jesień jest dla mnie wyjątkowa, albowiem moja Ania zaczyna naukę i czyni to chętnie. Siedzi sobie przy biureczku i uczy się kaligrafii. Ogarnia mnie wzruszenie, gdy przyglądam się mojej córeczce pochylonej nad książką.
Moi Drodzy,
Opowiem Wam o pomniku, który natchnął mnie do napisania kilku wierszy. Pomnik pianisty o palcach długich, skrywających wielki talent. Chopin na staw zapatrzony króluje w Parku Południowym, gdzie w tak piękne dni, jak dzisiejszy, spacerujemy z Anią. Ba, w mgliste poranki oraz dżdżyste wieczory jest równie zachwycający. Czyż mógł przewidzieć, iż w odległej przyszłości będzie nosił buty wypolerowane przez dzieci pozujące do zdjęć lub wspinające się na kolana kompozytora? Lubimy z Anią pomnik muzyka. To on, milczący i poważny, skłonił nas do lekcji gry na pianinie. Popatrzcie proszę jaki jest piękny.
Moi Mili,
Urzekła mnie kolekcja aniołów strzegących pewnego bliskiego mi domu. W szczególności jeden o twarzyczce nadzwyczaj szlachetnej i łagodnej zarazem przykuł moją uwagę na dłużej. Czyż nie jest piękna myśl o opiekuńczych, anielskich skrzydłach, które chronią nas przed łzami niczym parasol przed ulewnym deszczem? Rozejrzyjcie się wokół uważnie, albowiem anioły są pośród nas, choć nie zawsze tak bajecznie piękne jak ten na fotografii...
Moi Mili,
Nastał słoneczny, ciepły wrzesień zwiastujacy nadchodzącą jesień. Czupryny drzew są jeszcze nadal zielone, ale baczny obserwator bez trudu dostrzeże pojedyncze złote listki. Pojechałyśmy z Anią w odwiedziny do dziadków na Baśniowe Zielone Wzgórze, by nacieszyć się pięknem przyrody w sadzie jabłoni. Spotkała nas miła niespodzianka. Otóż tuż przy domu pojawiła się urokliwa ławeczka ze stoliczkiem pośrodku. Wyśmienita, by na niej przysiąść i podumać o tym i owym z dala od zgiełku.
Moi Mili,
Widok starodawnej, zabytkowej lokomotywy, przy której stoi Ania sprawił, że obie zamarzyłyśmy o dalekiej podróży. Dźwięczą mi w myślach słowa przeboju "Wsiąść do pociągu byle jakiego ... " Czyż nie byłoby przyjemnie mknąć słuchając turkotu kół po szynach i patrzeć na przemijające za oknem krajobrazy? Czasem miło pomarzyć w bezpiecznym domowym zaciszu.
Moi Mili,
Moja Babcia nauczyła mnie dostrzegać piękno w nieoczywistym. Zapewne dlatego urzekają mnie kaktusy. Podziwiam różnorodność ich kształtów, kolców, rzadkich kwiatów. Panoszą się na okiennych parapetach, zamieszkują kąty i zakamarki w moim mieszkaniu.
Niebanalne, najeżone, pozornie srogie potrafią odwdzięczyć się za troskę cudnym kwitnięciem. Spójrzcie proszę na ich fikuśne postaci.
Moi Mili,
Kiedy patrzę na dziewczynkę w czerwonym płaszczyku z koszem rumianych jabłuszek, to wspominam Anię zbierającą wraz z dziadkiem owoce w sadzie na Baśniowym Zielonym Wzgórzu. Spójrzcie proszę i przyznajcie, że to uroczy obrazek. Niebawem nadejdzie pora jesiennej szarlotki, śliwkowego placka oraz powideł, a także młodych orzechów, które to wybornym smakiem rozweselają nawet wówczas, gdy świat spowiją gęste mgły i nastaną dżdżyste dni...
Moi Drodzy,
Wraz z wrześniem nadchodzi czas abecadła, tabliczki mnożenia, malowania, śpiewania, rysowania nutek w zeszytach z pięciolinią, słowem szkolnej przygody. Jeszcze nim zbierzemy bukiety barwnych liści, na wielu biurkach i biureczkach pojawią się bukiety naostrzonych ołówków i kolorowych kredek.
Ania z przejęciem szykuje się do nauki pisania, choć Pszczółka Maja zwyciężyła z literkami. Bawcie się dobrze w nadchodzącym roku szkolnym, czytajcie baśnie i uczcie pilnie!
Moi Mili,
U schyłku lata rumienią się jabłka, dojrzewają kasztany i jarzębina, złocą się słoneczniki, a słońce łagodnieje. Odkryłyśmy z Anią urokliwą ścieżkę i rajską jabłonkę o gałęziach ciężkich od owoców.
Chłoniemy ciepłe dni, albowiem nadchodzi pora mgieł, deszczu i wiatru... Melancholijna, tajemnicza jesień już niebawem pomaluje czupryny drzew i napełni kosze grzybami...
Moi Drodzy,
Zapewne pamiętacie powieść Juliusza Verne "W osiemdziesiąt dni dookoła świata"? To właśnie podczas lektury tej wspaniałej książki zapragnęłam wzbić się w przestworza, niczym główny bohater i jego sługa. I tak oto lot balonem stał się moim dawnym, dziecięcym i nadal niespełnionym marzeniem, które przekazałam Ani. Dziś wierzę, że za pewien, nieodległy czas polecimy razem.
Moi Mili,
O czarnych kotach krążą legendy. Wielbiciele kotów zapewne nie dają wiary w pecha, którego podobno przynosi spotkanie owego czworonoga. Ania również nie przejmuje się ponurym przesądem. Tym bardziej, że u naszej sąsiadki zielonooki osobnik, o sierści lśniącej i czarnej niczym skrzydła kruka, często przesiaduje na parapecie i obserwuje świat za szybką. Całkiem jak kocur z chatki wróżki z moich baśni. Spójrzcie proszę.
Moi Drodzy,
Zapewne wszyscy znacie baśń o Śpiącej Królewnie. Ba, cóż to za pytanie! I oto Ania, urzeczona, piękną, ponadczasową opowieścią, odkryła zabytkowe wrzeciono. Spójrzcie proszę na misterną robotę i zachwyćcie się. A potem przymknijcie powieki i pomknijcie dyliżansem wyobraźni do zamierzchłej epoki i krainy baśni.
Moi Mili,
Spójrzcie proszę, jak mama koza troszczy się o swoje maleństwo. Rozczulający widok, nieprawdaż? Urzekł też Bławatkową Dziewczynkę, dlatego każdego wieczora, podczas wakacyjnych spacerków, zaglądałyśmy do koziej zagrody.
Moi Mili,
Poranek wstał słoneczny i upalny lecz po nim nadeszło dżdżyste popołudnie. Pomimo to wybrałyśmy się z Anią na spacer do źródełka Świętego Andrzeja Świerada, sławnego medyka i pustelnika. Powietrze pachnie letnim deszczem, a źródlana woda smakuje górskim strumykiem i lasem. Ach jak przyjemnie...
Moi Drodzy,
Dziś odkryłyśmy zagrodę z owieczkami. Okazały się łagodne i płoche niczym przysłowiowe baranki. Spójrzcie proszę jakie są miłe.
Moi Drodzy,
Pojechałyśmy dziś na wycieczkę do Łomnicy, gdzie nieopodal odnowionego pałacu znajduje się uroczy folwark. Tuż obok przyjemnie ocienionej kawiarenki są maleńkie sklepiki z lokalnymi rarytasami i rzemiosłem. I to właśnie w jednym z nich z wyrobami ze lnu odkryłyśmy pięterko z czarodziejskim pokoikiem. Wyborne miejsce dla Bławatkowej Dziewczynki. Spójrzcie proszę.
Moi Mili,
Spójrzcie proszę na zdjęcie i przyjrzyjcie się uważnie. Oto staw skryty pod zieloną pierzynką rzęsy wodnej. Kiedy patrzyłam nań z pobliskiego mostku, to odnosiłam wrażenie, że patrzę na czarodziejskie, leśne oczko.
Czyż nie jest niezwykłe? Może i do Was zawadiacko mrugnie.
Moi Mili,
Podczas spacerów wokół Baśniowego Zielonego Wzgórza odkrywamy z Anią uroczo ukwiecone zaułki, polany, łąki i pastwiska. A dziś natknęłyśmy się na jabłonkę z rajskimi jabłuszkami. Drzewko przywołało we mnie wspomnienie szkolnego ogrodu, który porastał sad z rajskimi jabłuszkami.
Moi Mili,
Przyjechałyśmy na kilka dni do domu dziadków Ani na Baśniowe Zielone Wzgórze.
I od razu wybrałyśmy się na spacerek. Wąska, kamienista ścieżka, porośnięta z obu stron krzewami słodkich jeżyn, wiedzie wprost nad skąpany w słońcu zalew. A po drodze natknęłyśmy się na stado kóz.
Moi Mili,
Przyjaciel ofiarował mi figurkę, uroczą, ślicznie wykonaną i całkiem wyjątkową. Wyjątkową, albowiem do złudzenia przypominającą moją Bławatkową Dziewczynęe, moją Anię z Baśniowego Zielonego Wzgórza. Stoi sobie teraz na starym malowanym stoliczku i wywołuje uśmiech każdego kto na nią spojrzy. A Wam się podoba?
Moi Drodzy,
Niegdyś pisano gęsim piórem. Ostry koniec moczono w wypełnionym atramentem kałamarzu i zapisywano księgi, listy, ważne pisma, etc.
W moich baśniach tej tradycji wierne pozostały skrzaty.
Poeci, jak i uczeni, tworzyli wieczorami w blasku świec. Zakochani zaś wyznawali miłość w listach pod parasolem gwiazd w księżycowej poświacie. Koperty ważnych osobistości zdobiły zacne pieczęcie.
Cenię dawną dbałość o szczegóły cechującą minione epoki.
Także piszę piórem. Zielone dostałam od Taty, czerwone zaś na urodziny przed dziesięcioma laty. Lubię słuchać jak stalówka skrobie o papier.
Owa literacka melodia wyznacza rytm słów.
Moi Drodzy,
Mam pewną słabość. Otóż kolekcjonuję, uparcie i niestrudzenie. Szukam, zbieram, gromadzę. Najdroższą mi kolekcję stanowią grające kule z porcelanowymi figurkami zamkniętymi w szklanych wnętrzach. Dalej są figurki zajączków, ceramiczne anioły, obrazy z podróży, wachlarze i malowane ręcznie kafle. Wszystkie kolekcje inspirują i pobudzają moją wyobraźnię. Te ostatnie, czyli kafle, cieszą oczy radosnym kolorytem odległych miejsc, a dziś sprawiły, że tęsknię za urokiem włoskich miasteczek.
Moi Mili,
Od kiedy sięgam pamięcią podziwiałam ptaki. Zachwycają mnie zarówno stadne flamingi, drapieżne orły, maleńkie kanarki, pracowite dzięcioły, strojne pawie, gospodarne kury, jak i poczciwe kaczki. Patrzę na samotnika przechadzającego się po trawniku. Z godnością stawia drobne kroczki w poszukiwaniu pożywienia. Niebawem wzbije się w przestworza, a chwilę później trzepot jego skrzydeł przeminie.
I kiedy tak siedzę nieopodal, na ławeczce, czuję, że poetyckie ptaki są mi szczególnie bliskie, a ich umiłowanie wolności i indywidualizm budzą we mnie głęboki szacunek.
Moi Mili,
W sercu misternie utkanej pajęczyny czai się pająk, przebiegły łowca i utalentowany tkacz . Drżą przed nim muszki i drobne owady. Długonogi i nieurodziwy budzi lęk, ba nie tylko w owadach.
A ja podziwiam srebrzyste sieci, w których o poranku krople rosy połyskują niczym klejnoty. I ufam, że tak wybitny artysta, choć naturę ma drapieżną, musi nosić w sercu odrobinę czułości. I myślę sobie, że być może nie tylko w mych baśniach bywa, iż pająk pokocha swą ofiarę... Przyjrzyjcie się proszę uważnie pajęczynom. Czyż nie są piękne?
Moi Drodzy,
Napisałam niegdyś baśń o zakochanych śliwkach, którym los spłatał figla i rozłączył je, by ostatecznie związać je na wieki. Pragnęłam, by czytelnik nigdy nie tracił nadziei i wiary w szczęśliwe zakończenie. Ot co! I oto nagle, podczas codziennego spacerku, natknęłam się na śliwkę.
Przyjrzyjcie się jej uważnie, albowiem nosi w sobie urzekającą skromność niepozornego drzewka.
Moi Mili,
Od lat gości odwiedzających Wrocław urzekają krasnale. Ich figurki, niczym grzyby po deszczu, pojawiają się w wąskich uliczkach, na rozległych placach, w bramach, przy fontannach, a nawet na schodkach, słowem wszędzie. Krasnale prowadzą swym szlakiem dzieci i dorosłych urzeczonych sympatycznymi malcami. A każdy ma swoją historię i zna niejedną opowieść. Albowiem ród krasnali, wielce zacny, słynie z bajarzy, podróżników, uczonych oraz smakoszy. Spójrzcie proszę na zdjęcie Ani pomiędzy dwójką krasnali strzegących napisu Wroclavia.
Moi Mili,
Dzisiejszy gorący, ba upalny dzień sprawił, że wybrałyśmy się z Anią na lody i zawędrowałyśmy aż na sam dach Wrocławia.
To stąd rozpościera się piękny widok na Miasto Krasnali, dla którego warto pokonać mnóstwo schodów.
Spójrzcie proszę na morze różnorakich dachów, spadzistych daszków i wieżyczek.
Moi Mili,
A my znów przechadzamy się spacerkiem po Baśniowym Zielonym Wzgórzu. Pod górkę, kilka kroczków prosto i z górki. W dole ścieżka wije się przez sosnowy lasek i prowadzi wprost do niewielkiej pasieki. Przejdziemy po kładce nad strumykiem i popatrzymy sobie jeszcze na ule. A potem znów powędrujemy pod górkę, prosto do domku.
Moi Mili,
Lubię drzewa. Zdumiewa ich różnorodność, kształt i koloryt liści, wielkość koron, często przywodzących na myśl bujne czupryny. To na zdjęciu wygięło się w łuk i zawisło nad trawnikiem niczym pomost nad rzeką. Pomimo to nadal pozostało piękne.
Moi Mili,
Kapryśne lato znów spłatało nam figla i zaskoczyło rzęsistym deszczem i chłodem. Dlatego też przesyłam Wam zdjęcie urzekająco pachnącego krzewu przecudnej urody, który odkryłyśmy wczoraj z Anią podczas wieczornego spaceru.
Mam nadzieję, że ciepłe dni powrócą niebawem, a wraz z nimi pogoda ducha.
Moi Drodzy,
Dziś wstał kolejny piękny dzionek, jak mawia moja Ania. Wybrałyśmy się zatem w odwiedziny do dziadków i teraz spacerujemy sobie po ścieżkach i alejkach wokół Baśniowego Zielonego Wzgórza.
Wiejski krajobraz ma w sobie coś sielskiego i nawet czas na wsi mniej się śpieszy...
Ach, jak przyjemnie tak snuć się bez celu...
Moi Mili,
Dziś odwiedziłyśmy Baśniowe Zielone Wzgórze. Tuż za domem dziadków wije się wysypana kamyczkami, wąska ścieżka prowadząca wprost do uroczej chatki Leśnej Wróżki. Przyjrzycie się skąpanej w różach bramie, fikuśnemu dachowi i pomyślcie, że gdzieś tam w środku pląsa bosonoga czarodziejka, a na fotelu wyleguje się kocur. Być może następnym razem zaprosi Bławatkową Dziewczynkę na herbatkę do ogródka.
Moi Mili,
W mojej twórczości ważne miejsce zajmują opowieści leśne, w których roi się od skrzatów, lotinek, dreptaków, kwiatonek, jak również zwierzątek, owadów oraz ptaszków. Leśna społeczność ma swoje rytuały, także kulinarne. I tak oto w bogato zaopatrzonych spiżarkach braknąć nie może miodów, ziół, syropów wszelkiej maści oraz owoców. I to właśnie wspaniale pachnące poziomki wybornie smakują w letnie popołudnia. Dzisiaj Blawatkowa Dziewczynka zamierza się rozkoszować owocowym rarytasem, zerwanym prosto z krzaczka.
Moi Drodzy,
Poetyka zachodów słońca jest niepodważalna.
Dlatego też nie mogłabym pominąć milczeniem swojego zachwytu u schyłku dnia i nie podzielić się z Wami refleksją nad pięknem i przemijaniem.
Albowiem kiedy patrzę na zachodzące słońce, odczuwam osobliwy smutek spowodowany zakończeniem kolejnego dnia.
Teraz jednak uśmiecham się do Was i proszę, byście radośnie spojrzeli na malarski krajobraz.
Moi Mili,
Noszę w pamięci obraz sprzed wielu lat. Otóż w odległym, włoskim miasteczku był niewielki port rybacki z romantycznym pomostem. Pamiętam młodych rybaków o śniadych cerach i silnych ramionach, którzy o świcie wracali z połowu, by rozładowywać kutry. Świeże ryby trafiały do skrzyń z lodem.
W powietrzu unosił się zapach morza i czegoś tajemniczego, o czym wiedzieć mogli tylko oni, ludzie morza...
Od tego czasu mam sentyment do wszelkich pomostów. Ten na zdjęciu upatrzyły sobie mewy i przez to jest szczególnie urokliwy.
Moi Mili,
Bałtyk to bursztyny, wiatr, spienione fale... Spójrzcie proszę na flakonik ze srebrnymi różami o bursztynowych kielichach. Czyż nie są piękne?
A ja wieczorami spaceruję boso po plaży.
Może znajdę bursztynowy skarb. Życzcie mi szczęścia...
Moi Mili,
Czy nie sądzicie, że morze ma kapryśną naturę? Dziś obudziło się wzburzone i hałaśliwe. Mknące w pośpiechu fale z łoskotem rozbijają się o piaszczysty brzeg, sprawiając wrażenie zagniewanych, a zarazem pewnych swej mocy jakże właściwej dla żywiołów.
Jutro zaś być może spojrzę na spokojną, błękitną taflę przywodzącą na myśl łagodne kobiece oblicze.
Pochłania mnie obserwacja wody i nieba, fal o pienistych brzegach i kłębiastych obłoków, wsłuchuję się w szum wiatru i chłonę przyrodę, by odnaleźć w niej literacką inspirację.
Moi Mili,
Czy słyszeliście, że na końcu tęczy znajduje się garnek złota? Zapewne ktoś go strzeże. W moich baśniach strażniczkami tęczy są kwiatonki, czyli urocze istotki zamieszkujące kielichy kwiatów. Kwiatonki noszą na główkach kapelusiki kształtem przypominające dzwonki i ozdobione tęczowym piórkiem.
Spójrzcie proszę na zdjęcie. Wreszcie spełniło się marzenie Blawatkowej Dziewczynki i na niebie pojawił sie cudny kolorowy łuk.
Moi Mili,
Minęły blisko dwa miesiące od dnia, w którym Ania otrzymała od dziadków donicę z pomidorem. Przez ten czas niepozorny krzaczek, pieszczony słońcem i zraszany deszczem, wyrósł i wypuścił zielone liście. Wreszcie na jego gałązkach ukazały się dwa krągłe pomidorki. I oto nadszedł czas pierwszych zbiorów. Popatrzcie proszę, jak mała ogrodniczka zrywa pomidorka. Na kolację pokroiłyśmy go na ćwiartki i zjadłyśmy ze smakiem. Pachniał przepięknie i bardzo pomidorowo!
Moi Mili,
Od kiedy sięgam pamięcią, zachwycają mnie kapelusze. Zastanówcie się proszę nad ich różnorodnością, począwszy od cylindrów, poprzez słomkowe, kowbojskie, te z wielkim rondem, jakże tajemnicze, aż po te fikuśne, z piórkiem lub kokarda... Oj, długo możnaby wyliczać! Ten na, zdjęciu, mój ulubiony, to prawdziwy podróżnik. Przed wielu laty odbył długą podróż z Włoch i każdego roku, w czasie wakacji, znów wyrusza w drogę wraz z plażowa piłką Ani i jej dziecięcym kapelusikiem.
Cóż, pozostaje mi życzyć mojemu kapeluszowi i Waszym kapeluszom wielu ciekawych wypraw...
Moi Drodzy,
A u nas znów, mokro, deszczowo i dżdżysto, choć zza chmur przedziera się słońce i błękit. Tymczasem Ania niestrudzenie ratuje ślimaczki. W ogródku na tarasie urządziła ślimakom wieczorny wiec. Zebrało się wielu uczestników. Popatrzcie proszę.
Moi Mili,
Wybrałyśmy się z Anią na spacer do pobliskiego parku. Nasycone wilgocią powietrze pachniało deszczem i letnim zmierzchem. A mnie urzekła zielona wstęga drogi wijacej się przed nami. Pomyślałam o tych wszystkich ścieżkach, rozdrożach i zakrętach, które wiodą nas do różnorakich celów... Życzę Wam prostych, łagodnych dróg, po których stąpa się lekko i radośnie.
Moi Mili,
Rozkoszuję się długim, leniwym, letnim popołudniem, podczas gdy białe obłoczki wolno płyną po błękitnym niebie. Po obfitych deszczach w ogrodzie zakwitły kwiaty i tak pośród tegorocznych odnalazłam złocistą prymulke, którą w ubiegłym roku darowałam Babci. Już całkiem zapomniałam o skromnym zwiastunie wiosny, a tu proszę, taka niespodzianka.
Smakuję ten ciepły dzień, na który tak długo i z utęsknieniem czekałam.
Moi Mili,
Dziś lekko, leciutko, barwnie i nieuchwytnie... Wspominałam Wam już, że od kiedy sięgam pamięcią urzekają mnie skrzydlaci... Motyle zaś są szczególne, albowiem trzepot ich skrzydełek tak szybko przemija. Czyż to nie wzruszające, że rodzą się po to, by zachwycać?
Którejś niedzieli poczytam Wam swoją baśń o Kruszynce Nel i jej przyjaźni z motylem.
Zaproszę wówczas na swoją stronę do odsłuchania. Póki co radujmy się widokiem.
Moi Mili,
Rozprawiając o warsztacie pisarskim trudno pominąć autorytety, czyli tych, którzy swą obecnością i światopoglądem odciskają piętna na wszelkiej twórczości. To do nich niegdyś należała dobrze znana z literatury czy filmu starszyzna, rada starszych cechująca się mądrością życiową. Niegdyś powiadam. Albowiem w moim odczuciu nadeszła pora zmierzchu dla poszanowania starości. Jako osoba dorastająca w wielopokoleniowej rodzinie, ze smutkiem stwierdzam, że rządzi nami wszechobecny kult młodości. Pociechę niesie myśl, iż starość nadal inspiruje artystów, pisarzy, poetów czy malarzy. Raduje mnie to w dziwnych czasach, gdy odpowiedni zastrzyk z łatwością niweluje najdrobniejszą zmarszczkę, ludzki ślad wrażliwości, przeżytych trosk i pozostawia bezrefleksyjne, lalkowate lica, za które uwikłani w pogoń za młodością oddadzą ostatni grosz... W moich baśniach odnajdziecie wiekowe skrzaty o siwych brodach i refleksyjnym spojrzeniu zmęczonych lekturą oczu. A teraz spójrzcie proszę na zdjęcie, w którym piękno młodości i starości przenikają się, a powstały splot tworzy zachwycającą całość.
Moi Drodzy,
Przyglądam się chmurom na błękitnym, lipcowym niebie i wracam myślami do zabawy z dzieciństwa. Wówczas, jako mała dziewczynka, obserwowałam obłoki i dopatrywałam się w nich różnych kształtów. Niekiedy widziałam twarze, innym razem całe postaci, zwierzęta, rośliny lub nawet przedmioty, jak choćby okręt na wzburzonym morzu. Dziś z nostalgią wspominam tamten beztroski czas, którego echem jest radosny śmiech Ani rozbrzmiewający gdzieś w ogrodzie.
Moi Drodzy,
W cudowne, letnie popołudnie o smaku świeżych malin, mam ochotę napisać o kwiatonkach. Wystarczy, że spojrzę na drobne dzwonki czy dorodne piwonie, a w mojej wyobraźni opowieści tworzą się same. Cóż, zaszyję się zatem w cienistym zaułku i odpłynę myślą do świata fantazji.
Moi Mili,
Chłonę całą sobą ten cudowny, ciepły, czerwcowy wieczór i napawam się upajającą wonią kwiatów. Tak sobie myślę, że gdybym nie była baśniopisarką, zostałabym ogrodniczką. Rośliny niosą ukojenie, kwiaty dają radość, a pąki nadzieję. Szczególnym sentymentem darzę róże. Zachwyca mnie ich przewrotna natura, słodkie, pachnące, pozornie bezbronne o łodygach uzbrojonych w kolce... Rozkoszujcie się latem póki trwa.
Moi Drodzy,
Kapu, kap, kapu, kap deszcz zalewa cały świat... Cóż robić, gdy za oknem plucha i ziąb ? Cóż, trzeba poruszyć wyobraźnię, jak uczyniła moja Ania z Baśniowego Zielonego Wzgórza. Otóż, kilka dni temu odkryłyśmy lody kokosowe w łupinach tegoż orzecha.
Po uczcie pozostała skorupka, która to stała się inspiracją dla bajecznej łódeczki Ani. Popatrzcie tylko na fikuśny stateczek, jakże doskonały dla skrzata podróżnika.
Moi Drodzy,
Czy nie uważacie, że nieśmiertelni malcy, czyli skrzaty, lotinki, dreptaki i kwiatonki, mieszkające w różnych częściach świata powinny przypominać tamtejsze dzieci? Otóż do takiego wniosku doszłyśmy z Anią. Spójrzcie proszę na ilustrację Bławatkowej Dziewczynki, namalowaną do mojej nowej baśni o niezwykłej podróży i spotkaniu dwóch różnych a zarazem bardzo podobnych skrzatów. Czyż nie są urocze? Niebawem dowiecie się o nich więcej.
Diary, memories, glass ball
Niekiedy wystarczy jedno zapisane słowo, by inspiracja i myśl nie przepadły.
Little notebook
Diary, memories, glass ball
Warsztat baśniopisarki
Trudno uwierzyć, ale zeszyciki towarzyszą mi wszędzie, w domu, w aucie, w podróży i w pracy. Nawet w najmniejszej torebce noszę notesik i pióro. Niekiedy wystarczy jedno zapisane słowo, by inspiracja i myśl nie przepadły. Podobnie rzecz się ma z karteczkami. Przyczepiam je to tu, to tam, żeby nie zapomnieć w prozie codzienności o poetyce i baśniowości świata wokół...
Moi Drodzy,
Czy macie niekiedy ochotę na podróż sentymentalną? Czyż to nie cudowne, że wystarczy drobiazg: list, fotografia, babciny pierścionek, aby bez wehikułu czasu cofnąć się w latach? Wczoraj pokazałam Ani pamiętniki, które pisałam począwszy od szkoły podstawowej.
Oglądała z wielkim przejęciem i ciekawością. Kiedyś ofiaruję mojej córeczce tę najbardziej osobistą część siebie.
Moi Drodzy,
Od kiedy sięgam pamięcią piękno przyrody, architektury, słowem krajobrazu urzekało mnie tak bardzo, iż czułam konieczność zanurzenia się weń po kostki, pas, szyję... Dziś Bławatkowa Dziewczynka poddała się urokowi wiosennego pejzażu.
Popatrzcie proszę na ten pełen słodyczy obraz.
Czerwone maki, złote rzepaki
Beautiful village view, vast fields of grain and poppies
Czerwone maki, złote rzepaki
Balkonik Ani
Moi Drodzy,
Od kiedy sięgam pamięcią lubię przyglądać się balkonikom. Niektóre, niczym ten z Werony, na którym Julia wyglądała Romea, noszą wielkie tajemnice. Zastanówcie się proszę jakże są różnorodne: żeliwne, pękate, drewniane, murowane, zadaszone czy też odkryte...Czyż nie przyjemnie odetchnąć w upalny dzień na ukwieconym balkoniku, ocienionym pasiasta markizą? Spójrzcie proszę na romantyczny balkonik Ani. I chociaż niewiele na nim miejsca, to miło uchylić drzwi i przysiąść z konewką w progu...
Moi Mili,
Dziś pragnę podzielić się z Wami cudownym odkryciem Moich Rodziców, czyli Dziadków których Ania odwiedza na Baśniowym Zielonym Wzgórzu.
Czyż skąpana w purpurze maków i złocie polana nie jest zachwycająco piękna?
Brakuje jedynie sztalugi i malarza z pędzlem w dłoni, którego wrażliwość i talent potrafią uchwycić i zatrzymać na płótnie...
Różowe pelargonie na balkonie
Pink geraniums on the balcony
Różowe pelargonie na balkonie